Mazowsze serce Polski nr 11/19

Specjalista od rzeczy niemożliwych

2019.11.18 08:00 , aktualizacja: 2019.11.29 14:22

Autor: Rozmawiała Iwona Dybowska, Wprowadzenie: Małgorzata Wielechowska

  • mężczyzna w białym fartuchu siedzi przy monitorze, na którym widać zdjęcie czaszki Prof. Mirosław Ząbek to...
  • mężczyzna i kobieta trzymaja w rękach dyplom Ekspert zwyciężył w...
  • mężczyzna w fartuchu pokazuje model czaszki Dokonania neurochirurga są...
  • lekarz trzyma w dłoniach urządzenie medyczne Prof. Ząbek jest jednym z...

– Jeśli jesteś pierwszy, wszystko, co robisz, opierasz o własną wiedzę, intuicję, obserwacje… Nie możesz kierować się jakimiś wzorcami, za nikim podążać – mówi prof. Mirosław Ząbek z Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego, jeden z najlepszych neurochirurgów na świecie.

 

Iwona Dybowska: „Pacjentka z Hiszpanii, obserwator z Ameryki, a operacja w Polsce. To jest po prostu rewolucja” – donosiły media po zoperowaniu dziewczynki z bardzo rzadką chorobą genetyczną. Operacja, którą Pan przeprowadził, polegała na wszczepieniu genu do mózgu. Chyba rzeczywiście możemy mówić o pewnym skoku w polskiej medycynie.

Prof. Mirosław Ząbek: Wszystko ma swoją dynamikę i swoją historię. Tak jak nie zostaje się od razu generałem, tylko trzeba zdobyć różne stopnie wojskowe, tak nie można powiedzieć, że ktoś nagle w Polsce zajął się terapią genową. W rzeczywistości to bardzo długa historia – współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, moich kontaktów z ośrodkiem w San Fransisco czy wreszcie przyjaźni z prof. Krzysztofem Bankiewiczem. Od mniej więcej 30 lat, zajmując się zagadnieniami z kręgu chorób zwyrodnieniowych – zwłaszcza choroby Parkinsona, stopniowo wprowadzaliśmy w Polsce różne rozwiązania. Jednym z etapów było zastosowanie głębokiej stymulacji mózgu, czyli wprowadzenia do mózgu elektrod, które hamują aktywność neuronów. Ale to jest leczenie objawów. Takie działanie można porównać do obniżenia gorączki w zapaleniu płuc. Infekcja się toczy, a my obniżamy temperaturę, żeby na chwilę pacjent poczuł się lepiej. Potrzeba było czegoś więcej. Już wiele lat temu w USA pojawiła się możliwość leczenia za pomocą terapii genowej. Czyli leczenia przyczynowego. Moja współpraca ze specjalistami zza oceanu zacieśniała się również w kierunku wykorzystania tej metody nad Wisłą.

 

I.D.: Ale potrzebne pewnie było właściwe zaplecze.

Prof. M.Z.: Nie tylko. Można powiedzieć, że w tej chwili świat to globalna wioska. Ale w Polsce i tak jest trudniej. Z wielu powodów. Chociażby dlatego, że jesteśmy biedniejsi. I trudno oczekiwać, by w świecie wektorów wirusowych, terapii genowej u nas zrobić coś rewolucyjnego. Terapię genową guzów mózgu, którą robiłem w Polsce, u prof. Bankiewicza, w Stanach widziałem już wcześniej.

Pierwszą rzeczą, która u nas musiała się zadziać, to operacja w czasie rzeczywistym silnego pola magnetycznego. Bo to, co rutynowo się wykonuje, to tomografia komputerowa, rezonans przed operacją. W dniu operacji nakłada się obrazy, ale w ten sposób operujemy obraz człowieka sprzed dwóch dni, a nie tu i teraz. Natomiast, żeby podać coś bardzo dokładnie, to trzeba to zrobić w czasie rzeczywistym, czyli operacja powinna się odbyć w rezonansie. Trzeba więc było najpierw skompletować sprzęt. Kupiliśmy pierwszą wiertarkę do wiercenia w polu magnetycznym, zresztą pierwszą wyprodukowaną w Europie. Tak, powoli mając sprzęt, zrobiliśmy pierwszą operację – w Centrum GammaKnife. Później, po napisaniu programu unijnego w ramach RPO, dostaliśmy dofinansowanie. Zbudowaliśmy centrum przygotowane do terapii genowej i w zasadzie byliśmy już gotowi. Tylko teraz jak to zrobić? Najpierw wykonaliśmy badanie kliniczne dla glejaka wielopostaciowego, śmiertelnej choroby nowotworowej mózgu – wykorzystaliśmy terapię genową. Teraz operujemy dzieci. I mam nadzieję, zbliżamy się do choroby Parkinsona.

 

I.D.: Co taka terapia oznaczałaby dla pacjentów?

Prof. M.Z.: To, na co warto zwrócić uwagę, to fakt, że terapia genowa jest aktem jednorazowym. Czyli jeśli dobrze jest postawione rozpoznanie, jest możliwość leczenia i przeniesienia tego niezbędnego, brakującego genu, wówczas teoretycznie pacjent powinien być wyleczony na zawsze. Operacje, które przeprowadzaliśmy na dzieciach, są na razie na poziomie eksperymentu. Nie jest to jeszcze metoda zarejestrowana. W Europie pierwsze lekarstwo do terapii genowej zarejestrowano w Holandii. Ma ono leczyć pewne choroby trzustki, a koszt refundacji wynosi około 1,2 mln euro.

 

I.D.: Czuje Pan strach przed takimi zabiegami?

Prof. M.Z.: Oczywiście. Niepokój wynika z faktu, że wprowadzamy gen za pomocą igieł w miejsca, których nigdy w życiu neurochirurg nie dotyka. To są bardzo drobne struktury pnia mózgowego. Tam się nie bywa nigdy. Nie to że na co dzień przy operacjach, po prostu nigdy tego się nie operuje, bo to jest poza zasięgiem operacyjnym. Wiele rzeczy może się zdarzyć. Zwłaszcza gdy operujemy obszar uszkodzony. Ale to jest cena bycia pierwszym. To my wyznaczamy, czy jest tak, czy inaczej. Nie wiemy, czy lepiej, żeby te dzieci były operowane, jak się u nich rozpozna chorobę w wieku 2 lat? Bo być może naprawiony już mózg nie będzie się psuć dalej. A może lepiej poczekać, aż dziecko będzie miało kilkanaście lat? Nikt tego jeszcze nie wie. Wiadomo, że nasi pacjenci bardzo się poprawiają ruchowo. Wiemy, że zaczynają siadać, trzymać głowę. Ta dziewczynka z Hiszpanii, która była „roślinką w wózku”, już się rozgląda, rusza głową. Co będzie dalej, czas pokaże.

 

I.D.: Mówimy o eksperymencie, którego efekty napawają optymizmem...

Prof. M.Z.: U wszystkich zoperowanych dzieci obserwujemy bardzo dobre wyniki. A jak wyniki się poprawiają, to – po przeprowadzeniu kolejnych operacji – będziemy mieć wszelkie powody, by zarejestrować tę metodę nie jako eksperyment, ale jako terapię. Prawdopodobnie takie same rezultaty będą w chorobie Parkinsona. Myślę, że to będzie duży przełom w medycynie, bo ja mówię o mózgu, ale może nawet większe perspektywy są w cukrzycy, chorobach trzustki, hematologii, białaczce, uzależnieniach...  Są podstawy, żeby sądzić – w oparciu o prowadzone eksperymenty – że jednym gestem chirurgicznym takiej terapii będzie można odzwyczaić kogoś od picia alkoholu czy od narkotyków.

 

I.D.: Nie będzie przesadą stwierdzenie, że ten ogólnopolski sukces szpitala bródnowskiego to efekt Pana olbrzymiej determinacji.

Prof. M.Z.: Nic tu nie jest dziełem przypadku. Nie wystarczyłoby znaleźć się we właściwym czasie, we właściwym miejscu i śpiewać piosenkę, której inni chcą słuchać... Byłoby to olbrzymie uproszczenie. Natomiast jeśli masz talent jak wszyscy, charakteryzujesz się tym, że pracujesz więcej niż inni, myślisz cały czas o tym samym, robisz nawet drobne kroki w celu realizacji jakiegoś projektu, to w końcu myśl kreuje rzeczywistość. Taka jest właśnie długa historia drogi, którą obraliśmy z prof. Bankiewiczem.

 

I.D.: Jest Pan ciągle krok przed wszystkimi, szuka wciąż nowych rozwiązań, podejmuje kolejne wyzwania. Nie ma Pan ochoty już odpocząć?

Prof. M.Z.: Często to słyszę, że mam swoje lata, do czego jest mi to potrzebne, przecież mógłbym się zatrzymać, siedzieć i odcinać kupony. Ale ja jeszcze do tego nie dojrzałem. Jeszcze są projekty, o których myślę i które chciałbym zrealizować. Jednym z nich jest np. utworzenie centrum terapii genowej.

 

I.D.: A gdy w końcu nadejdzie moment, że przestanie Pan czynnie wykonywać zawód... Jak Pan widzi przyszłość? Będzie jakiś Pana następca?

Prof. M.Z.: Natura nie lubi pustki. Ktoś odchodzi, pojawia się ktoś inny. Nasz mózg działa wypierająco i jak ktoś odejdzie, przychodzi moment, że zapominamy. Tylko że mam taką obserwację, iż ludzie są teraz trochę inni niż moje pokolenie, niż jestem ja. Ludzie teraz pracują po to, żeby żyć. Ja żyję, żeby pracować.

 

Biogram

Prof. CMKP dr hab. n. med. Mirosław Ząbek, kierownik Kliniki Neurochirurgii Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego w Warszawie w październiku br. zwyciężył w konkursie Złoty Skalpel 2019 organizowanym przez czasopismo branżowe „Puls Medycyny”. Profesor doceniony został za pionierskie w skali Polski i Europy zabiegi terapii genowej z wrodzoną wadą metabolizmu (na zdj. prof. Mirosław Ząbek i prezes zarządu szpitala bródnowskiego Teresa Maria Bogiel).

 

Liczba wyświetleń: 207

powrót

Szanowni Państwo, jeżeli opublikowany artykuł nie jest prawidłowo odczytany przez czytnik ekranu, prosimy o przesłanie uwag do artykułu wraz z podaniem linka do informacji, której dotyczy pytanie. Postaramy się udostępnić bardziej czytelny plik.