Mazowsze serce Polski nr 2/20

Czarnolas na swoim

2020.02.25 13:25 , aktualizacja: 2020.02.26 10:56

Autor: Agnieszka Bogucka, Wprowadzenie: Agnieszka Bogucka

Klasycystyczny dworek z napisem Muzeum Jana Kochanowskiego stoi w otoczeniu drzew pakowych Usamodzielnienie jest dużą...

Nieduża wieś w powiecie zwoleńskim, zamieszkała przez mniej niż 500 osób. A jednak to miejsce niezwykłe. Co o roku odwiedza je kilkadziesiąt  tysięcy turystów, by zobaczyć pamiątki związane z najwybitniejszym twórcą polskiego renesansu. Mowa o Muzeum Jana Kochanowskiego – od lutego samodzielnej instytucji.

 

 

Właśnie tu, w XIX-wiecznym murowanym dworze Jabłonowskich, swoją siedzibę ma Muzeum Jana Kochanowskiego. Jest jedyną na świecie placówką poświęconą tej niezwykłej osobowości epoki renesansu. Do tej pory było oddziałem Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu. Od lutego jest samodzielną instytucją kultury.

– Ta wyjątkowa placówka zasługuje na to, aby zacząć funkcjonować samodzielnie. Chcemy, aby mogła dalej rozwijać się i to z jeszcze większą dynamiką. Ta samodzielność otworzy muzeum drogę do środków zewnętrznych na rozwój, na poszerzanie oferty czy dostosowywanie jej do oczekiwań współczesnego odbiorcy – podkreśla wicemarszałek Rafał Rajkowski.

Maria Jaskot, szefowa muzeum dodaje:

– Nowe uwarunkowania prawne, które wynikają z usamodzielnienia, pociągają za sobą również zmianę dotychczasowej struktury organizacyjnej. Kompetencje wszystkich pracowników zostaną wyraźnie określone, co pozwoli każdemu na odnalezienie swojej roli w rozwoju placówki. To zmotywuje i pobudzi kreatywność zespołu, a trzeba pamiętać, że to od ich zaangażowania, umiejętności i współpracy będzie zależało osiąganie celów.

Jako jedyna w Polsce i na świecie placówka o tym charakterze, poświęcona poecie z Czarnolasu, muzeum będzie realizować szeroko zakrojoną misję popularyzacyjno-edukacyjną.

– Zależy nam, aby Muzeum Jana Kochanowskiego było miejscem atrakcyjnym, otwartym, skupiającym różne środowiska, gdzie jest przestrzeń na twórczą integrację i rozwijanie pasji. Miejscem spędzania wolnego czasu w sposób wartościowy, ale równocześnie przyjemny – mówi dyrektor Jaskot.

 

Renesansowy idol

Kochanowski był talentem miary niepospolitej. Od dawna uznawany nie tylko w Polsce, ale i w całej Słowiańszczyźnie, za indywidualność artystyczną na przestrzeni od średniowiecza do romantyzmu. Nieprzypadkowo już jemu współcześni nazywali go „kochaniem wieku swego”, a powszechne uznanie towarzyszyło mu wiernie przez stulecia.

Obecna ekspozycja muzeum ukazuje Kochanowskiego jako europejskiego twórcę, odwołującego się do spuścizny antyku i chrześcijańskich korzeni jego artystycznej wizji świata. Za pomocą technik interaktywnych zwiedzający dotrą do miejsc, z którymi poeta był związany w trakcie swojej nauki, podróży czy działalności publicznej, a specjalne efekty dźwiękowe przywołują atmosferę życia rodzinnego w czarnoleskim dworze. Możemy też poznać Kochanowskiego jako człowieka z krwi i kości: jaka była jego droga do sławy? Czy miał poczucie humoru i z czego się śmiał? Dokąd podróżował? Z kim się przyjaźnił?

Ale muzeum to nie tylko ekspozycja. To również ośrodek edukacyjno-naukowy.

– Chcemy nawiązać bliższą niż dotychczas współpracę ze szkołami, ze szczególnym zaakcentowaniem szkół noszących imię poety, czyli szkół patronackich. Myślimy też o ofercie skierowanej do nauczycieli, studentów, którzy mają potrzebę skorzystania z wiedzy fachowej. Wsparciem dla nich będzie Czarnoleski Ośrodek Informacji, Dokumentacji i Badań, obsługujący specjalistyczną bibliotekę zawierającą zbiór tzw. Cochanowianów. Chcemy też skierować naszą ofertę do osób z niepełnosprawnościami i w różnym wieku. Priorytetem jest dostosowanie wystawy do potrzeb osób mających problem ze wzrokiem, tak aby odwiedzając nasze muzeum, nie czuli się pominięci i wykluczeni – wylicza szefowa muzeum.

W przyszłości muzeum planuje również udostępnienie krypty pod kaplicą Jabłonowskich – miejsca obecnie zamkniętego przed zwiedzającymi. Rewitalizację przejdzie też dawna oficyna dworska, w której znajdzie się m.in. restauracja.

– Brak zaplecza gastronomicznego jest od wielu lat bolączką naszego muzeum. Chodzi głównie o turystów, ale również o pewną komplementarność oferty i punkt wyjścia do organizacji projektów edukacyjnych związanych z kuchnią staropolską – wyjaśnia Maria Jaskot.

 

Dumni z naszych

Ale Czarnolas to miejsce, które tętni życiem o każdej porze roku. Odbywają się tu koncerty, festiwale i teatry plenerowe. 
– Jesteśmy bardzo dumni z naszego Czarnolasu – zapewnia sołtyska wsi Agnieszka Gogacz. – Cały czas jest dużo wycieczek zorganizowanych, ale również mnóstwo turystów indywidulanych, którzy przyjeżdżają prywatnymi samochodami, nawet są to całe rodziny. To wspaniałe, że nasz niewielki Czarnolas odwiedzają ludzie często z odległych zakątków kraju. Cieszymy się, że dzięki muzeum staliśmy się czymś w rodzaju własnej marki – śmieje się sołtyska.

Wspomina, że jeśli ktoś zadaje jej pytanie, skąd jest, jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby nie zareagował entuzjastycznie: „Z Czarnolasu? To tam, gdzie Kochanowski!”.

 

Wędrówka kości

Czaszkę poety od 1791 r. przechowywał u siebie Tadeusz Czacki. Później przekazał ją księżnej Izabeli Czartoryskiej do zbioru muzeum powstającego wówczas w Puławach. Po upadku powstania listopadowego czaszkę przewieziono do Paryża, przechowywana była w hotelu Lambert. Okres tułaczki skończył się w 1874 r., gdy cenny eksponat trafił do Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Jednak w 2010 r. eksperci z krakowskiego Instytutu Analiz Sądowych odkryli, że jest to czaszka kobiety, najprawdopodobniej żony poety. Analizy antropologiczne i komputerowa rekonstrukcja wykazały, że twarz była okrągława i pucołowata, z dużym, szerokim nosem i lekko skośnymi oczami. Jeśli by nawet przyjąć, że należała do mężczyzny, to jego rysy twarzy różniłyby się znacznie od tych ze znanych nam wizerunków poety.

 

Jest kamień, jest moc

Legendarnej lipy już nie ma – runęła ze starości pod koniec XVIII w. Dokładnie w tym samym miejscu stoi kamienny obelisk z popiersiem – nie Jana Kochanowskiego, ale… bratanka poety, co jest wynikiem pomyłki XIX-wiecznych fundatorów monumentu. U stóp pomnika stoi symboliczna trumienka, upamiętniająca przedwcześnie zmarłą Urszulkę. Nieopodal leży kamień, któremu przypisuje się niezwykłą moc – każdy, kto przysiadzie na nim choć na chwilę, zostanie natchniony weną poetycką.

Liczba wyświetleń: 277

powrót

Szanowni Państwo, jeżeli opublikowany artykuł nie jest prawidłowo odczytany przez czytnik ekranu, prosimy o przesłanie uwag do artykułu wraz z podaniem linka do informacji, której dotyczy pytanie. Postaramy się udostępnić bardziej czytelny plik.