Mazowsze serce Polski nr 4/20
Przebaczyć – tak, zapomnieć – nigdy
2020.04.14 08:00 , aktualizacja: 2020.04.22 15:29
Autor: Agnieszka Bogucka, Wprowadzenie: Agnieszka Bogucka
W niedzielę, 11 kwietnia 1943 r., niemiecka agencja prasowa Transocean nadała komunikat o odnalezieniu w Lesie Katyńskim zwłok 10 tys. polskich oficerów. Dwa dni później tę samą informację podało Radio Berlin.
„Wkroczenie Armii Czerwonej na wschodnie tereny II Rzeczypospolitej wiązało się z licznymi aresztowaniami przedstawicieli polskiej inteligencji, w tym oficerów Wojska Polskiego i Policji, funkcjonariuszy Policji Państwowej, urzędników państwowych, lekarzy, nauczycieli, prawników, sędziów, duchownych, ziemian, działaczy społecznych i politycznych, przedsiębiorców i przedstawicieli wielu innych profesji. Zatrzymywani, przewożeni byli na teren Rosji i osadzani w więzieniach i obozach. W krótkim czasie w zachodniej części ZSRR w odosobnieniu, znalazło się kilkadziesiąt tysięcy Polaków”1. „W przeważającej liczbie byli to żołnierze, policjanci i inteligenci, tyle że aresztowani, a nie wzięci do niewoli na froncie. (…) Polacy mieli być skazywani na trzy, pięć albo osiem lat łagru, ale z niewiadomych przyczyn niemal z dnia na dzień to się zmieniło. W notatce napisanej zapewne 3 marca 1940 r. ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ławrientij Beria postulował, by wszyscy polscy jeńcy z obozów specjalnych oraz więźniowie z więzień tzw. zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy zostali rozstrzelani. A dwa dni później, 5 marca, notatka zamienia się w oficjalną decyzję (…)”2.
Na tej podstawie, z poszczególnych obozów (m.in. w Ostaszkowie, Kozielsku i Starobielsku) wywożono niemal codziennie grupy jeńców. Sugerowano im, że wracają do Polski – enkawudziści rozdawali jeńcom kwestionariusze, w których mieli napisać, dokąd się udadzą po uwolnieniu z obozów. Zamiast tego, transportowano ich do miejsc egzekucji. Wobec polskich więźniów zastosowano tzw. tryb specjalny – bez sądu, bez wyroku, bez uzasadnienia, jedynie na podstawie list śmierci. Siepacze NKWD mordowali ich strzałem w tył głowy – w Katyniu, Charkowie oraz Miednoje. Zginęło wówczas blisko 22 tys. Polaków – elita naszego narodu, jego potencjał obronny, intelektualny i twórczy.
„Miejscem kaźni oficerów z Kozielska był ośrodek NKWD koło Katynia (niedaleko Smoleńska). Wymordowano tam 4410 osób. Jeńców z obozu starobielskiego – 3739 osób – mordowano w więzieniu NKWD w Smoleńsku, a grzebano na terenie NKWD w Piatichatkach pod Charkowem. 6314 jeńców z Ostaszkowa zastrzelono w siedzibie NKWD w Kalininie (Twerze), po czym grzebano ich w miejscowości Miednoje pod Kalininem. Całą akcję zakończono w połowie maja 1940 r. Pochówek w zbiorowych mogiłach odbywał się w nocy”3.
„Odkręcanie prawdy”
Kiedy Sowieci w ramach kontrofensywy wkroczyli na tereny wokół Smoleńska, rozpoczęli „odkręcanie” prawdy o zbrodni. Powołano rządową komisję, zwaną od nazwiska osobistego lekarza Stalina „Komisją Burdenki”, która spreparowała dowody mające na celu przesunięcie w czasie zbrodni – z roku 1940 na 1941. Narrację o niemieckim sprawstwie ludobójstwa wpajano Polakom walczącym u boku Armii Czerwonej. W styczniu 1944 r. odbyła się w Lesie Katyńskim defilada, podczas której nawoływano do pomszczenia „zbrodni hitlerowskiej”. Paradoks całej sytuacji polegał na tym, że zbrodnię popełnioną przez Sowietów, którą odkryli, nagłośnili i udokumentowali Niemcy, wykorzystano przeciwko nim.
Przez kolejne pół wieku władze ZSRR zaprzeczały swojej odpowiedzialności za zbrodnię katyńską. 13 kwietnia 1990 r. oficjalnie przyznały, że była to „jedna z ciężkich zbrodni stalinizmu”. Jednak to Rosja nie udostępniła całości akt, zasłaniając się tajemnicą państwową i zagrożeniem dla bezpieczeństwa. Nie zgadza się też z klasyfikowaniem Zbrodni Katyńskiej jako ludobójstwa, traktując ją jako przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy NKWD. Ze względu na obstrukcję strony rosyjskiej, postępowania toczone przez polskie władze i rodziny ofiar nie mogą być rozstrzygnięte, co uniemożliwia np. dochodzenie odszkodowań.
Tyle dębów, ile ofiar
Pamięć o ofiarach Zbrodni Katyńskiej jest podtrzymywana i pielęgnowana dzięki licznym stowarzyszeniom i organizacjom pozarządowym. Jednym z nich jest Warszawskie Stowarzyszenie Rodzina Policyjna 1939 roku, które stara się kultywować pamięć o policjantach II RP. To głównie więźniowie obozu w Ostaszkowie, zamordowani w okresie od 5 kwietnia do 19 maja 1940 r. – w sumie ponad 6 tys. osób. W miejscu pochówku polskich policjantów w Miednoje utworzono Polski Cmentarz Wojenny. Każdego roku sadzone są m.in. Dęby Pamięci – żywe symbole tysięcy Ofiar tragicznej wiosny 1940 r. Idea zakłada posadzenie 21 857 dębów, czyli tylu, ile jest udokumentowanych ofiar Zbrodni Katyńskiej.
Kilkaset Dębów znajduje się również na Mazowszu. Jeden z nich – posadzony w 2014 r. w Winnicy (powiat pułtuski) – poświęcony jest aspirantowi Policji Państwowej Stefanowi Zawadzkiemu, który urodził się w pobliskich Skarżycach i uczęszczał do winnickiej szkoły. Nazwisko Stefana Zawadzkiego znajduje się pod pozycją nr 39 na tzw. liście dyspozycyjnej nr 038/2 z 20 kwietnia 1940 r.
1 Cytat pochodzi ze strony internetowej Warszawskiego Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939.
2 Mirosław Maciorowski, Dlaczego Stalin kazał ich zamordować. Rozmowa z badaczem zbrodni katyńskiej, mat. na wyborcza.pl z 14 września 2015.
3 Kamil Stepan, Jak doszło do Zbrodni Katyńskiej, mat. na polityka.pl z 13 kwietnia 2018.
Liczba wyświetleń: 84
powrótSzanowni Państwo, jeżeli opublikowany artykuł nie jest prawidłowo odczytany przez czytnik ekranu, prosimy o przesłanie uwag do artykułu wraz z podaniem linka do informacji, której dotyczy pytanie. Postaramy się udostępnić bardziej czytelny plik.