Mazowsze serce Polski nr 7–8/19

Radny z sąsiedztwa

2019.07.16 14:20 , aktualizacja: 2019.08.06 14:01

Autor: Dorota Mądral, Wprowadzenie: Dorota Mądral

Zdjęcie w plenerze. Radny Leszek Przybytniak w sadzie, stoi przy jabłoni. Za nim widok na rzędy rosnących drzew owocowych. Radny Leszek Przybytniak,...

Praca rolnika to nie bajka – mówi wprost radny Leszek Przybytniak. Wie, że nie wszystkie problemy rozwiąże. Ale, jak twierdzi, tylko będąc stale w terenie, można zrozumieć, jakie są potrzeby ludzi.

 


Leszek Przybytniak

Mieszka w gm. Grójec. Od 40 lat prowadzi gospodarstwo sadownicze. W Sejmiku Województwa Mazowieckiego jest od 2010 r. Od trzech kadencji pełni funkcję przewodniczącego komisji ds. rolnictwa. Kocha Mazowsze.


 

Dorota Mądral: Dopiero lipiec, a rolnicy dostali już w kość z powodu pogody. Pan, jako sadownik, również się z tym mierzy?

Leszek Przybytniak:  Brak wody do produkcji rolnej to poważny problem rolników, a w konsekwencji całego społeczeństwa. Mierzymy się z nim nie tylko tu, na Mazowszu, ale i na całym świecie. Niestety, opadów mamy coraz mniej, okresy suszy są coraz dłuższe, zimy stają się bezśnieżne, a przez to jest zdecydowanie mniej wody gruntowej, której brakuje m.in. do produkcji. By zyskać plony tylko z hektara zboża potrzebujemy dziesiątki tysięcy litrów wody! A brakuje jej nawet w studniach głębinowych. Ale woda to nie wszystko. Dla rozwoju roślin odpowiednia musi być też pogoda.

 

D.M.: Czyli na obfite plony nie mamy co liczyć?

L.P.:  Zdecydowanie! Zboża są niewyrośnięte, ziarno nie jest w pełni wykształcone. Plony będą pomniejszone o połowę, albo i więcej, również jeśli chodzi o ziemniaki czy buraki, choć w niektórych rejonach Polski rośliny były podlewane. Lepsza jest sytuacja producentów truskawek, malin czy innych owoców miękkich. Zwykle to uprawy obszarowo mniejsze, gdzie łatwiej doprowadzić nawodnienie kropelkowe pod każdy krzak. Na terenach, gdzie dostęp do wody jest utrudniony, na obfite plony nie ma co liczyć. Owoce też będą mniej okazałe, bo najzwyczajniej w świecie nie mogą się rozwijać i rosnąć. Nawet jeśli opady wynoszą 10–20 mm, to one tylko zwilżają powierzchnię. Woda nie dociera głębiej.

 

D.M.: A to zmartwienie nie tylko producentów rolnych, ale każdego mieszkańca…

L.P.: Wbrew zapowiedziom mediów publicznych, że sytuacja jest bardzo dobra, my, producenci, obserwujemy absolutnie negatywne zjawiska, które się dzieją na naszym rynku. Trzeba to wyraźnie powiedzieć: jeżeli z hektara możemy produkować ileś ton warzyw, a ze względu na suszę plon będzie zmniejszony, to poniesione koszty (nawożenie, robocizna, itp.) musimy policzyć całościowo, więc te jednostkowe będą wyższe. A tym samym owoce czy warzywa powinny być wręcz droższe.

 

D.M.: Co może zrobić samorząd lokalny? Jaka jest jego rola?

L.P.:  Samorząd jest od tego, żeby pomagać i próbować tworzyć przyjazną atmosferę, a dzięki temu istotnie wpływa na rozwój regionu. Dotyczy to wszelkich dziedzin życia: i dostępu do szkolnictwa, i do służby zdrowia, ale też życia na wsi, w tym zatrzymania na tych terenach ludzi młodych. Nie mamy wpływu na sytuację gospodarczą, ale na mądre wydawanie środków, w tym np. na poprawę infrastruktury. A do tego zaliczyć należy dbałość o cieki wodne, które są niezwykle potrzebne do produkcji i ochrony środowiska, ale także troskę o drogi czy dostęp do internetu. Jeżeli chcemy zatrzymać ludzi, musimy zadbać o dogodne warunki życia.

 

D.M.: W której dziedzinie jest szczególnie dużo do zrobienia?

L.P.:  Podczas rozmów z wójtami czy burmistrzami przewija się kwestia dostarczania wody i odprowadzania ścieków. To są takie sztandarowe inwestycje, które nie wszędzie na Mazowszu są dostępne. Niestety, samorząd został pozbawiony możliwości inwestowania w tej dziedzinie przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, nad czym ogromnie ubolewam. Ubolewam, bo łączenie środków samorządów ze środkami Ministerstwa Środowiska jest bardzo istotne. Pomniejszanie kompetencji samorządów wojewódzkich jest ogromnym błędem. Ministerstwa nie mają swoich przedstawicieli w terenie, tak, jak my w postaci pracowników delegatur czy radnych, którzy mieszkają w różnych gminach i powiatach, dzięki czemu mają naprawdę bezpośredni dostęp do informacji z terenu. Niestety, ministerstwa zawsze będą zarządzać odgórnie.

 

D.M.: Jakie są, Pana zdaniem, największe bolączki Mazowszan?

L.P.: Poznaję je podczas bezpośrednich rozmów, o których już wspominałem. Uważam, że taki kontakt jest najważniejszy. Słyszę głównie o infrastrukturze i możliwości dofinansowania inwestycji gminnych i powiatowych. Jednakże dwa podstawowe problemy, które mocno odbijają się na samorządach lokalnych, to szkolnictwo oraz służba zdrowia i szpitale podległe powiatom. To bardzo istotne elementy wydatków tych samorządów. By zabezpieczyć możliwość funkcjonowania szkół czy szpitali, samorządy muszą przeznaczać na nie pieniądze z innych działów. Dlatego, oczywiście w miarę możliwości, Samorząd Województwa Mazowieckiego stara się wspierać lokalne samorządy.

 

D.M.: Stąd pewnie pomysł na programy wsparcia, które – jak widać po liczbie zgłoszeń – okazały się strzałem w dziesiątkę?

L.P.: Dzięki temu, że jesteśmy w terenie, łatwiej nam zdiagnozować potrzeby mieszkańców. Staramy się wychodzić do ludzi, a nie tylko urzędować w Warszawie. Podczas podpisywania umów na dofinansowanie czy w czasie sesji powiatowych bądź gminnych mamy możliwość poznania prawdziwych problemów. Ta wiedza daje świetne owoce współpracy. A są nimi choćby liczne projekty kierowane do jednostek osp, kościołów czy szkół, które zyskają wsparcie finansowe w ramach programów samorządu Mazowsza (red. – więcej na str. 16).

 

D.M.: Nie ma chyba ani jednego powiatu, który by nie zyskał dzięki nim?

L.P.: To nasza rola, by wspierać mieszkańców. To my jesteśmy dla nich, a nie oni dla nas. Zostaliśmy powołani do tego, by ich reprezentować i pomagać. Nie widzę więc innej możliwości, jak dobrze pełnić tę funkcję.

 

D.M.: To przepis na sukces?

L.P.: Praca zawsze przynosi pozytywne efekty. W czasie całej swojej działalności publicznej, społecznej, zawsze starałem się być blisko ludzi, zajmować się nie tylko problemami społecznymi, ale również każdej osoby indywidualnie. Bo problemy społeczne składają się z problemów każdego człowieka. Będąc blisko ludzi, można wiele dla nich zdziałać.

 

Liczba wyświetleń: 300

powrót

Szanowni Państwo, jeżeli opublikowany artykuł nie jest prawidłowo odczytany przez czytnik ekranu, prosimy o przesłanie uwag do artykułu wraz z podaniem linka do informacji, której dotyczy pytanie. Postaramy się udostępnić bardziej czytelny plik.