Z serca Polski nr 10/17
Wyczarowane z wikliny
2017.10.10 13:50 , aktualizacja: 2017.10.11 10:54
Autor: rozmawiała Małgorzata Wielechowska, Wprowadzenie: Małgorzata Wielechowska
- Wojciech Solka podczas...
- Artysta może się pochwalić...
- Wśród prac Wojciecha Solki...
- Koszyk w paski
- Wojciech Solka wykonuje...
- Koszyki mogą pełnić rolę...
- Do owoców lub na drewno do...
- Elementy z wikliny
Oryginalne pajączki, altany czy szkatułki – to specjalność Wojciecha Solki. To dzięki niemu i jego pasji do plecionkarstwa możemy wrócić do natury.
Wikliniarstwo ma Pan we krwi czy to pielęgnowana pasja? Gdzie nauczył się Pan fachu?
Moja rodzina zawsze była związana z wikliniarstwem – pradziadek wyplatał po dworach, do dziś wyplata też ojciec. Wikliniarstwo mam więc w genach. Pierwszą przygodę z wikliną miałem w wieku 10 lat. Już wtedy pomagałem ojcu oraz jego braciom przy wyplataniu różnych koszy, głównie gospodarczych. Pasję z dzieciństwa cały czas rozwijałem. Skończyłem Zasadniczą Szkołę Koszykarską w Kwidzynie w zawodzie koszykarz-plecionkarz i prowadziłem warsztat koszykarski. Poza przygotowywaniem wyrobów, zajmowałem się też uprawą wikliny na plantacji. Kilka lat późnej w Izbie Rzemieślniczej m.st. Warszawy ukończyłem dyplom mistrza w rzemiośle koszykarstwo, a w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego w Warszawie – kurs pedagogiczny dla mistrzów w rzemiośle.
Dziś do łask wraca moda na przedmioty naturalne, wykonane z drewna czy wikliny. Jakie rzeczy najczęściej Pan robi?
Mam różne zamówienia, zarówno różnych drobnych rzeczy, takich jak szkatułki, tacki na chleb czy owoce, jak również koszy na zakupy, do kwiatów czy na drewno do kominka. Specjalizuję się też w wykonywaniu ścian altan i balkonów, które w ostatnim czasie są wyjątkowo popularne. Coraz częściej ludzie lubią otaczać się „naturą” – wprowadzając, gdzie to możliwe – albo kolory, albo przedmioty, które przypominają elementy przyrody.
Dziedzina, którą Pan rozwija, to przede wszystkim sztuka użytkowa. Jakie są inne zalety plecionkarstwa?
Przede wszystkim efekt, czyli piękne wyroby! A z racji tego, że koszykarz to tzw. ginący zawód, ważne dla mnie są pokazy tworzenia i nauka wyplatania, głównie wśród dzieci i młodzieży, ale też dorosłych. Wielką przyjemność sprawia mi to, że mogę przekazywać wiedzę i praktykę innym, zwłaszcza gdy widzę zainteresowanie, np. podczas imprez kulturalno-oświatowych czy warsztatów wikliniarstwa. A warto powiedzieć, że wykonywanie zawodu koszykarza to niełatwa dziedzina. Aby zrobić najprostszy kosz, trzeba poznać pięć różnych splotów, a chcąc wykonać bardziej skomplikowany koszyk – trzeba opanować ich kilkanaście. Do tego dochodzą przeróżne zagadnienia warsztatowe, np. moczenie wikliny czy przestrzeń potrzebna do pracy, co czyni tę dziedzinę dość skomplikowaną i trudną, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, nastawieniu na szybki efekt i mały wkład pracy. Jednocześnie wikliniarstwo wykracza poza ramy rzemiosła. Techniki wikliniarskie stają się coraz częściej narzędziem działań artystycznych. Wyplatanie koszyków nie jest już tylko ginącym zawodem, a również ciekawym i wciągającym hobby, którym zajmuje się coraz więcej osób i które staje się modne.
Może opowie Pan o swoim warsztacie. Jak wygląda pozyskiwanie wikliny i poszczególne etapy tworzenia?
Do wyplatania wikliny potrzebne są oczywiście narzędzia oraz stół, na którym będziemy mogli pracować. Przydaje się również trochę przestrzeni wokół niego. Przy organizacji miejsca musimy wziąć pod uwagę to, czy będziemy używać wikliny wymagającej moczenia. Nie zawsze w warunkach domowych znajdziemy taki kąt, ale piwnica, garaż czy warsztat przydomowy świetnie się do tego nadadzą. Można również wykorzystać ogródek, sad lub działkę, gdyż wiklina idealnie nadaje się do pracy na wolnym powietrzu. Do wyplatania koszy, oprócz chęci i własnych rąk, potrzebne są trzy podstawowe narzędzia: sekator, nóż i szydło (szpikulec). Przyda się również ciężarek (lub coś ciężkiego) do dociskania kosza, aby był on bardziej stabilny podczas wyplatania, a także ubijak (płaska deska lub podobny przedmiot) do zbyt luźnych splotów.
By jak najlepiej wykonywać wyroby, stworzyłem pracownię, którą wyposażyłem w warsztat, moczarki i niezbędne narzędzia oraz maszyny do pozyskiwania i obróbki wikliny. Przygotowałem również polanę edukacyjną z altaną, do prowadzenia wiosną i latem zajęć na wolnym powietrzu dla szkół i przedszkoli. Wiklinę pozyskuję z własnej plantacji. Wycinam ją zimą, a później sortuję według długości. Surową wiklinę trzeba gotować w kotle przez cały dzień. Później się ją koruje i suszy, a potem magazynuje. Natomiast do wyplatania wikliny, np. na kosze, trzeba ją moczyć około 3 godzin.
Plecionkarstwo to chyba zadanie dla cierpliwych, którzy mają dużą wyobraźnię…
Zdecydowanie. To zajęcie wymaga i opanowania, i wytrwałości. Kreatywność też jest w cenie. Na pewno każdy, nawet najmłodsi, są w stanie „wyczarować” jakieś drobne dzieło z tego tworzywa.
Pochodzi Pan z okolic Sierpca, więc pewnie można spotkać Pana w Muzeum Wsi Mazowieckiej? Gdzie jeszcze można zobaczyć Pana prace?
Mieszkam w miejscowości Śniechy w gminie Mochowo. To 10 km od Sierpca. Zapraszam do tutejszego Muzeum Wsi Mazowieckiej, gdzie w każdą niedzielę i święta od kwietnia do października można ze mną porozmawiać i przyjrzeć się technice tworzenia. Pokazy wykonuję również w innych placówkach kultury oraz prowadzę lekcje wikliniarstwa połączone z warsztatami w szkołach, przedszkolach i domach kultury.
Rozmawiała Małgorzata Wielechowska
Liczba wyświetleń: 423
powrótSzanowni Państwo, jeżeli opublikowany artykuł nie jest prawidłowo odczytany przez czytnik ekranu, prosimy o przesłanie uwag do artykułu wraz z podaniem linka do informacji, której dotyczy pytanie. Postaramy się udostępnić bardziej czytelny plik.