Z serca Polski nr 2/17

Mazowieckie ptaszki

2017.02.14 16:00 , aktualizacja: 2017.02.17 09:49
Autor: Opracowała Agnieszka Bogucka, Wprowadzenie: Iwona Dybowska
pistolet, obok magazynek z amunicją fot. arch. Studio 2000

Gdyby żyli w spokojnych czasach, prawdopodobnie nigdy by nie doszło do ich spotkania. Jednak młodość tych chłopaków przypadła na lata II wojny światowej, która plątała ludzkie losy i kierowała je na zupełnie inne tory.

 

„Płaskie łąki i pola ciągną się po widoczne w oddali kępy drzew. Raciążnica, wyraźna błękitna kreska na mapie, to w rzeczywistości niewielki rów obrośnięty z obu stron chaszczami. Tylko w porze roztopów lub po ulewnych deszczach zamienia się w strugę zasługującą na określenie »dopływ Wkry« – rzeki malowniczo przecinającej pola północnego Mazowsza. Tutaj, gdzieś pomiędzy Smardzewem a Sochocinem, chłopaki z okolicznych wsi przychodzili łapać kijanki i traszki, latem starsi i najodważniejsi skakali z metalowego prostego mostu nad Wkrą. Lucjan Wiśniewski nie pamięta tego dobrze, nie chodził nad »dużą rzekę«, był za mały (…).

Bieda. Kilka mórg. Akurat tyle, by ojcu po sprzedaży gospodarstwa pod Płońskiem starczyło na bezpieczny żelazny zapasik i kupno posady dozorcy na warszawskim Nowym Mieście”[1].

W ten sposób kilkuletni Lucjan Wiśniewski znalazł się w stolicy, lecz wtedy nie miał jeszcze pojęcia, jak bardzo zdeterminuje to jego dalsze życie. Był ledwie nastolatkiem, gdy wybuchła wojna. „Kiedyś w domu rodziny generała Boernera zepsuł się piec. Jeden z moich kolegów, Stach Salach, miał ojca zduna. Razem z ojcem jeździł ten piec naprawiać, bo uczył się fachu. A pokój u Boernerów wynajmował pod przybranym nazwiskiem Tadeusz Towarnicki »Naprawa«, nasz przyszły dowódca! »Naprawa« myślał o partyzantce, już był w podziemiu, od słowa do słowa, powiedział Stachowi, że jeśli ma młodych odważnych kolegów, to mogą do niego zajrzeć i porozmawiać…”. W 1941 r. Towarnicki zaprzysiągł 12 chłopaków, którzy weszli w skład jednostki „Madagaskar-Garłuch”. Spośród członków plutonu najmłodszy był Lucjan Wiśniewski, miał 16 lat.

 

Oddział szybkiego reagowania

Jednym z referatów służby kontrwywiadowczej Oddziału II ZWZ/AK był Referat 993/W. Miał chronić Komendę Główną ZWZ/AK oraz eliminować zdrajców skazanych przez polskie sądy podziemne. Pod koniec 1941 r. kontrwywiad ZWZ powołał przy nim specjalny oddział bojowy o kryptonimie „Wapiennik”. Miał to być swego rodzaju oddział specjalny do obstawiania akcji niecierpiących zwłoki (osłona spotkania, ewakuacja zagrożonego lokalu, likwidacja niemieckiego agenta). W październiku 1942 r. do oddziału dołączyło pięciu nowych żołnierzy z pułku ZWZ „Madagaskar-Garłuch”. W ten sposób powstał pierwszy patrol „Wapiennika”, tzw. Ptaszki. W jego skład wchodzili: dowódca Ryszard Duplicki „Gil”, Lucjan Wiśniewski „Sęp”, Zygmunt Szadokierski „Puchacz”, Stanisław Salach „Kobuz” oraz Jerzy Pajdziński „Jur I”. „Niewątpliwie największym opanowaniem w patrolu odznaczał się »Sęp«. Ten zrównoważony, spokojny chłopak imponował wszystkim niejednokrotnie. Szybko orientował się w sytuacji i natychmiast interweniował w przypadku zagrożenia. Jemu zawdzięczał patrol opracowanie bezpośrednich planów akcji, które zawsze były dobrze wykonane”.

 

Czwórka z Góry Kalwarii

Z biegiem czasu komórka rozrastała się. „Nieco później, po wpadce w Górze Kalwarii grupy konspiracyjnej ppor. Jana Białka, do »993/W« wszedł Leon Bąk »Doktur« (ur. 1912 r.), który wprowadził tu trzech swoich braci”. Byli to: Hipolit „Sosna” (ur. 1909 r.), Bolesław „Szlak” (ur. 1915 .) i Stanisław „Burza” (ur. 1920 r.). Ten pierwszy odszedł w 1943 r. na bezterminowy urlop, by zapewnić utrzymanie braciom i sobie. „Jemu przede wszystkim zawdzięczać należy »pomysłowe« zaopatrywanie rodziny w żywność, o którą nie tak łatwo było przecież w czasie okupacji (…)”.

Braci Bąków na wojnę poszło pięciu, ale najstarszy – Edward – zginął już we wrześniu 1939 r., zamordowany przez Niemców w jednym ze szpitali. Pozostali, jako żołnierze rezerwy lub ochotnicy, wzięli udział w obronie Warszawy, a po kapitulacji miasta natychmiast włączyli się do walki konspiracyjnej.

„Spośród wszystkich ludzi w oddziale niewątpliwie »Szlak« odznaczał się największą odwagą i brawurowym wykonywaniem zadań. Szybko orientujący się w sytuacji, zawsze wychodził cało z największych opresji. Jego nieskomplikowana natura nie znała uczucia lęku. »Wojenne szczęście« nie opuszczało go i w okresie powstania, w którym odznaczył się wybitną odwagą, ratując życie kilkudziesięciu mężczyznom postawionym już pod mur na rozstrzelanie. Otrzymał za to krzyż Virtuti Militari V klasy, a w czasie okupacji – trzykrotnie Krzyż Walecznych. Równie odważni byli jego bracia, tylko bardziej zrównoważeni. Przeciwieństwem zbyt wybujałego temperamentu »Szlaka« była rozwaga i opanowanie jego starszego brata »Doktura«”.

 

Wspólna jatka

Likwidatorzy z AK chodzili na akcje w różnych konfiguracjach, ale nasi bohaterowie spotkali się przy „realizacji” kilku słynnych zadań:

  • akcja w cukierni „Europejska” (30 marca 1943 r.) – przeprowadzona w lokalu na rogu ulic Wilczej i Marszałkowskiej. Zlikwidowano wówczas dwóch oficerów krakowskiego Gestapo, którzy przyjechali do Warszawy na spotkanie z podporucznikiem AK, Janem Poznańskim „Pływakiem”. Ten ostatni „Cichociemny” został kilka miesięcy wcześniej aresztowany. Podczas tortur pozornie przystał na współpracę z Gestapo i przekazał dowództwu AK wszystkie dane dotyczące spotkania ze swoimi oficerami łącznikowymi;
  • akcja „Dürrfeld” (25 czerwca 1943 r.) – zamach na Ernsta Dürrfelda, niemieckiego komisarza warszawskich przedsiębiorstw miejskich, uważanego przez podziemie za szczególnie niebezpiecznego i szkodliwego („Sęp” mówił o nim: „Polakożerca” i „swołocz”). Akcja zakończyła się zranieniem Dürffelda oraz zabiciem jego polskiego współpracownika, Śliwińskiego (Vertrauenperson – mąż zaufania, wyższy stopień konfidenta Gestapo);
  • akcja „Za Kotarą” (8 października 1943 r.) – przeprowadzona w barze przy ul. Mazowieckiej. Wyrok wydano na właściciela lokalu, Józefa Staszauera (oficera Oddziału V KG AK, a zarazem groźnego konfidenta Gestapo). W trakcie akcji żołnierze „Wapiennika” wdali się w strzelaninę z grupą niemieckich agentów, którzy przypadkowo znaleźli się w barze. Historycy określają tę akcję jako jedną z najkrwawszych jatek w okupowanej stolicy. Oprócz Staszauera, zginęli przypadkowi ludzie: jego żona i szwagier, a także kilku współpracowników i gestapowców – w sumie 15 osób.

„Była rywalizacja między nami, czyli między patrolem »Ptaków« a patrolem Bąków. W zasadzie to między »Gilem« i mną a braćmi Bąkami. Oczywiście, dużo akcji robiliśmy razem, świetnie się ubezpieczaliśmy, mogłem im ufać we wszystkim, ale… rywalizacja była” – wspominał „Sęp”.

 

Po wojnie

Dwudziestoletni Lucjan Wiśniewski, chciał kontynuować naukę. Razem z dwoma kolegami wybrali nowo otwarte technikum elektryczne, jednak najpierw musieli przejść przez szereg egzaminów. Było to już po ujawnieniu się żołnierzy „Radosława”, więc w rubryce „przynależność” wpisali: AK. „Egzamin poszedł mi dobrze. Potem wywieszono listę przyjęć. A tu nas nie ma. Są na liście ci, którym egzaminy poszły gorzej, a nas nie ma. Poszedłem do komisji, pytam. Pani wysłuchała mnie, poszła sprawdzić papiery, wraca. »Słuchaj, na przyszły raz, jak będziesz składał ankietę i wniosek, to naucz się jak to pisać!«. I tyle było z mojego technikum. Nie chodziło o żadne punkty, tylko o służbę w AK. Nowe państwo polskie uznało, że nie kwalifikuję się do nauki. To więcej już nie próbowałem. A musiałem siebie i rodzinę utrzymać. (...) Po ujawnieniu się  w 1947 r. przez znajomych poznałem pewnego starszego kaletnika. Też AK-owca. (…) Polubiliśmy się, pracowałem u niego, on mi pomagał. (…) Po pewnym czasie sam założyłem warsztat, to było moje główne źródło dochodu”.

 

„Doktur” zginął w pierwszym dniu Powstania Warszawskiego, na kilkanaście minut przed godziną „W”. Pozostali bracia przeżyli wojnę – „Szlak” zmarł w 1992 r., a „Burza” w 2000 r. „Sęp” zmarł 16 stycznia br., równo 12 miesięcy po ukazaniu się książki „Ptaki drapieżne”.

 

[1] Wszystkie cytaty pochodzą z książki Emila Marata i Michała Wójcika, „Ptaki drapieżne. Historia Lucjana „Sępa” Wiśniewskiego, likwidatora z Kontrwywiadu AK”, wyd. Znak Litera Nova, Kraków 2016.

 

Liczba wyświetleń: 206

powrót

Szanowni Państwo, jeżeli opublikowany artykuł nie jest prawidłowo odczytany przez czytnik ekranu, prosimy o przesłanie uwag do artykułu wraz z podaniem linka do informacji, której dotyczy pytanie. Postaramy się udostępnić bardziej czytelny plik.